karolina szostak moja spektakularna metamorfoza

Informacje o MÓJ SPEKTAKULARNY DETOKS - 8683370644 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2020-01-24 - cena 35,51 zł Karolina Szostak ma na swoim koncie jedną ze spektakularniejszych metamorfoz i wygląda rewelacyjnie. Ostatnio, dziennikarka pojawiła się w studiu Polsat Sport, z którego relacjonowała przebieg meczu Juventus - Atletico. Swoją stylizacją pochwaliła się na Instagramie, jednak nie wszystkim się ona spodobała. Karolina Szostak, dziennikarka telewizji Polsat, opowiada o chorobie Hashimoto i swojej walce z nadwagą. Jej książka "Moja spektakularna metamorfoza" ukaże się 11 kwietnia. Karolina Szostak kilka lat temu schudła prawie 30 kilogramów, a swoją drogę do idealnej sylwetki opisała w książce "Moja spektakularna metamorfoza". Odmieniona gwiazda Polsatu przez wiele miesięcy gościła na łamach portali plotkarskich i kolorowej prasy, które ekscytowały się jej wielką przemianą. Czego najbardziej boją się kobiety, którym udało się schudnąć? Efektu jo-jo! To on prześladuje je dniami i nocami i nie pozwala w pełni cieszyć się sukcesem, jaki właśnie osiągnęły. nonton film apocalypto sub indo full movie. Karolina Szostak ̶ od 20 lat związana z Polsatem, prezenterka sportowa i wielka fanka siatkówki, piłki i sportów walki. Kiedy nie pracuje, podróżuje albo ukrywa się w kinie. Uwielbia to co robi i... śledzia w śmietanie. Marta Kordyl ̶ dziennikarka (pracowała w Gali, Onecie, Fleszu i Party), copywriterka i scenarzystka. Kiedy nie pisze... zawsze coś pisze. To naprawdę pani? Takie pytanie najczęściej słyszy Karolina Szostak. Następne to: jak pani to zrobiła? No właśnie, jak? O tym jest ten poradnik. Karolina zdradza w nim krok po kroku jak udało jej się schudnąć w rok prawie 30 kg. Przepisy, ćwiczenia, motywacje, rady, ostrzeżenia, drobne potknięcia i ogromny sukces. Jednym słowem cała spektakularna metamorfoza Karoliny od podszewki. Tylko ciii... to nasza tajemnica. Opis Dane szczegółowe Recenzje Dostawa i Płatność Produkty autora Opis Karolina Szostak ? od 20 lat związana z Polsatem, prezenterka sportowa i wielka fanka siatkówki, piłki i sportów walki. Kiedy nie pracuje, podróżuje albo ukrywa się w kinie. Uwielbia to co robi i.... śledzia w śmietanie. Marta Kordyl ? dziennikarka (pracowała w Gali, Onecie, Fleszu i Party), copywriterka i scenarzystka. Kiedy nie pisze... zawsze coś pisze. To naprawdę pani? Takie pytanie najczęściej słyszy Karolina Szostak. Następne to: jak pani to zrobiła? No właśnie jak? O tym jest ten poradnik. Karolina zdradza w nim krok po kroku jak udało jej się schudnąć w rok prawie 30 kg. Przepisy, ćwiczenia, motywacje, rady, ostrzeżenia, drobne potknięcia i ogromny sukces. Jednym słowem cała spektakularna metamorfoza Karoliny od podszewki. Tylko ciii... to nasza tajemnica. Dane szczegółowe Identyfikator produktu 682292 Tytuł Moja spektakularna metamorfoza Autor Karolina Szostak, Marta Kordyl Wydawnictwo Edipresse Polska Język wydania polski Język oryginału polski Liczba stron 224 Data premiery 2017-04-11 Rok wydania 2017 Wymiary produktu [mm] 242 x 170 x 23 Okładka okładka miękka Waga Produktu [kg] Cena detaliczna 39,90 zł Nasza cena 32,85 zł Recenzje Dostawa czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 2. sierpnia, wt. — 3. sierpnia, śr. 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej Bestsellery To jest chemia 1. Chemia ogólna i nieorganiczna. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres podstawowy Kocham Czytać. Seria logopedyczna. Pakiet 18 zeszytów Pucio na wsi. Ćwiczenia rozumienia i mówienia dla dzieci. Uczę się mówić Upadek Mrocznego Rycerza. Batman Knightfall. Tom 2 Pakiet: Strefa przedszkolaka. Poziom B+ Sześciolatek Kajko i Kokosz. Złota Kolekcja. Tom 4 Polecane Poradniki i albumy Dziki ogród Inteligentny inwestor. Najlepsza książka o inwestowaniu wartościowym Atomowe nawyki. Drobne zmiany, niezwykłe efekty Prawo rezonansu. Nastrój myśli na realizację swoich pragnień Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały Nawyki warte miliony. Jak nauczyć się zachowań przynoszących bogactwo Karolina Szostak znów schudła. Kolejne zdjęcie i spektakularna metamorfoza dziennikarki wzbudzają spore zamieszanie. Ale chudzinka — komentują fani. W czym tkwi sekret kobiety?Od lat związana z telewizją Polsat, sportowa dziennikarka, Karolina Szostak w ostatnim czasie nie przestaje zachwycać swoim nowym wizerunkiem. Choć kobieta od zawsze uchodziła za prawdziwą piękność, jej ostatnie zdjęcie wywołało spore poruszenie. Trudno się dziwić, fani są oczarowani metamorfozą gwiazdy. Karolina Szostak znów schudła. Dziennikarka pochwaliła się na swoim Instagramie zdjęciem, które zostało niezwykle szeroko komentowane. Sportowa prezenterka w przeciągu roku schudła prawie 30 kilogramów. Fani są pełni podziwu wytrwałości i woli gwiazdy, choć niektórzy podejrzewają, że końcowy efekt nie był jedynie wypadkową zdrowej diety oraz treningów fizycznych. Patrząc na ostatnie zdjęcie ze studia telewizyjnego, ciężko nie odnieść wrażenia, że gwiazda straciła jeszcze więcej kilogramów. Jaki jest sekret pięknej sylwetki Karoliny Szostak?Plejada: Małgorzata Kożuchowska spowodowała kolizję. Do sieci trafiły zdjęcia z miejsca zdarzeniaFani nie posiadają się z radości po ogłoszeniu w TVN. Gratulujemy Grażynie TorbickiejAgnieszka Kaczorowska pokazała zdjęcie z córką. Fani zwrócili uwagę na niepokojący szczegółKarolina Szostak Moja spektakularna metamorfozaKarolina Szostak Moja spektakularna metamorfoza, to książka dziennikarki od lat związanej z telewizją Polsat, w której zdradza jak zrzuciła kilogramy. Wszyscy chcą wiedzieć, jak schudła gwiazda, a ona wcale nie ma zamiaru tego sekret piękna tkwi przede wszystkim we wnętrzu człowieka, odpowiednia dieta, kondycja i wysportowana sylwetka to czynniki, które niebywale wpływają na nasz nastrój, a także zdrowie. Jak to mówią, w zdrowym ciele zdrowy duch, a patrząc na ostatnie zdjęcie Karoliny Szostak ciężko odnieść wrażenie, że jest inaczej. Fani są zachwyceni wyglądem prezenterki. ZOBACZ ZDJĘCIA:@karolinaszostak, InstagramKarolina Szostak na swoim najnowszym zdjęciu wygląda nieziemsko.@karolinaszostak, InstagramFani prezenterki są zachwyceni. @karolinaszostak, InstagramGwiazda w rok schudła prawie 30 kg. ZOBACZ TEŻ:Jeden ząbek czosnku jedz codziennie. Niewiarygodne, jak zareaguje twoje ciałoTVP pokazało nową prezenterkę wiadomości. Blond piękność rozbudziła zmysłyPitbull uznany został przez ludzi za „brzydala”. Nikt nie chce adoptować psaźródło: PodziękowaniaSerdecznie dziękujemy Hali Koszyki za udostępnienie wnętrz na potrzeby sesji zdjęciowej do głęboko kłaniamy się:1. Jaśkowi Bazylemu z Akademii Kulinarnej Comfort Food Studio, który przymknął oko i zacisnął zęby, kiedy siedziałyśmy, a nawet leżałyśmy na blacie… Dzięki temu możemy się cieszyć piękną okładką!2. Werandzie Bistro za udostępnienie nam „prywatnej sali”, w której napisałyśmy wiele stron poradnika i zrobiłyśmy mnóstwo wyjątkowych Ćmie by Mateusz Gessler za wyrozumiałość, gdy wchodziłyśmy za bar i… szybę, która została uwieczniona na ulubionej fotografii bardzo dziękujemy Flaming Restaurant za udostępnienie pięknego wnętrza. Ich zdjęcia uatrakcyjniły stronę graficzną oczywiście fotografowi Krzyśkowi Kostkiewiczowi za przepiękne zdjęcia, mnóstwo cierpliwości i… to, że nie opuścił nas, nawet gdy musiał stać na mrozie i udawać WstępSkończyłam czterdzieści lat i już od dobrych dwóch dekad walczę ze swoją wagą. Od dwudziestu lat ciągle myślę o kaloriach, kiedy patrzę na przypieczone udko kurczaka i chrupiącą bułeczkę z masłem orzechowym. Mierzę ją wzrokiem, jak swoje pośladki w obcisłych dżinsach, i zastanawiam się, czy mogę… Czy mogę skubnąć jej odrobinę, oderwać pachnącą skórkę i zamoczyć ją w ulubionej oliwie? Albo pół nocy nawijać na widelec oryginalne włoskie spaghetti aglio olio posypane parmezanem i śmiać się przy tym z przyjaciółmi, jak Włosi mają w zwyczaju? Sophia Loren przyrzeka, że można, ale czy chuda aktorka jest w tej kwestii autorytetem?Ja chuda nigdy nie byłam. Już w liceum bliżej mi było do klepsydry niż do dziewczyn, które miały figury modelek. Ale wolałam być sobą… od zawsze. To zasługa mojej kochanej mamy (uwielbiam zwracać się do niej „mamcia”), która góry przeniosła i morze wykopała, by jej jedyne dziecko wyrosło na pewną i kochającą siebie kobietę. Takie rzeczy wynosi się z domu, to wiem na pewno. Ja z mojego rodzinnego, poza lampą i ulubionym kubkiem do kawy, wyniosłam wiarę w siebie i pewność, że choćby nie wiem, co się działo, i tak będzie dobrze. Właściwie przez całe moje dziecięce życie byłyśmy z mamą najlepszymi przyjaciółkami. Tylko my, dwie blondynki z głowami pełnymi marzeń i planów. I nawet po rozwodzie ona tak to nasze życie poskładała i przemeblowała, że wszystko zaczęło się dbała także o moją dietę. Razem wiele razy się odchudzałyśmy, testowałyśmy wszystkie możliwe cuda na rynku, miałyśmy nawet przygodę z niemieckimi koktajlami załatwianymi przez Krewnych i Znajomych Królika. Efekty tych diet na początku były zadowalające. Szybki ubytek masy ciała, błyskawiczny efekt wow, satysfakcja, że panuję nad wszystkim, a potem bolesny powrót do szarej rzeczywistości w rozmiarze 44. I tak w kółko. Czułam się jak chomik, który biegnie na kołowrotku, choć nawet i on już wie, że nigdzie nie dobiegnie. Gdybym nie pracowała w Polsacie i gdyby nie to, że w telewizji trzeba „wyglądać” (w końcu widać tam wszystko, plus telewizja dodaje pięć kilogramów), zapewne machnęłabym ręką i zjadała częściej swojego ulubionego śledzia w śmietanie albo pizzę, albo dobrze przyprawiony rosół na mięsie. (Należę do kobiet, które mając do wyboru stek czy czekoladę, zawsze wybiorą stek). Jednak od dwudziestu lat pracuję w branży medialnej. Kocham tę robotę bardziej niż jedzenie, dlatego raz na jakiś czas przymierzam moje spodnie – wyrocznię w rozmiarze 38 i sprawdzam, na ile jeszcze mogę sobie pozwolić. A jak wiadomo, smakoszki życia, koneserki soczystych chwil i miłośniczki kolacji, które kończą się nad ranem, kiedy ostatni gość trzaśnie drzwiami, nie znają umiaru. Dlatego moja masa ciała nieustannie się zmieniała. Rosła, kurczyła się i zdecydowanie nie tańczyła tak, jak jej czterdziestki udawało mi się z tym żyć, ale krzesełko w metryce z przodu spowalnia metabolizm. Nagle to, co spalałam śmiechem i tańcem, żądało pójścia do siłowni. Pasek w spodniach przeskakiwał z dziurki na dziurkę od samego zapachu jedzenia, a bankiety i nieregularna praca wchodziły mi nie tylko w pięty, ale także w nogi, biodra, brzuch, na czubku nosa kończąc. Metabolizm ewidentnie zwolnił, do tego hormony ruszyły z kopyta i pierwszy raz w życiu przestałam panować nad wskazaniami wagi. Moje rubensowskie kształty, którymi zawsze się szczyciłam, zaczęły się rozmywać – przestałam w nich widzieć powód do dumy. Wtedy to zrozumiałam…Moje rubensowskie kształty, którymi zawsze się szczyciłam, zaczęły się rozmywać – przestałam w nich widzieć powód do pochmurny marcowy wtorek po raz kolejny zapukałam do drzwi Kasi Milczarkiewicz, mojego żywieniowego coacha, z błaganiem o pomoc. I tym razem również obie podniosłyśmy rękawice, które los rzucił nam pod nogi. Postanowiłyśmy raz na zawsze pozbyć się tego, co zaczęło mnie dusić i zabijać radość życia. Plan był prosty: odnaleźć sens w restrykcyjnych zmianach, nie gubiąc siebie. Zaczęłyśmy od trzytygodniowej diety oczyszczającej, która miała stopniowo wprowadzić mnie do czterdziestodwudniowego postu doktor Ewy Dąbrowskiej. To był mój Mount Everest. Po nim kolejne trzy tygodnie wychodzenia z postu i w końcu do dzisiaj dieta wegańsko-oczyszczająca. I tak oto ja, smakoszka mięsa, zerwałam z nim! Świat zwariował. Ale tym razem na moich zasadach. Udało się, oczyściłam swój organizm i stworzyłam nową, lepszą wersję siebie. Od początku mojej metamorfozy minął rok. W tym czasie schudłam prawie trzydzieści kilogramów i naprawdę uwierzyłam, że wszystko jest możliwe, nawet chuda Szostak, choć odchudzać się bardziej już nie zamierzam. A co w tym wszystkim najlepsze? Nie boję się efektu jo-jo ani tego, że do końca życia będę jadła sałatę i kapustę kiszoną. Bo w końcu zrobiłam coś, o co sama nigdy bym się nie podejrzewała. Zrozumiałam, o co tak naprawdę chodzi w odchudzaniu, i… się przestawiłam. Post i to, co wydarzyło się po nim, pozwoliło mi wyrobić sobie dobre nawyki. Dieta stała się moim sposobem na życie, smaczną, dobrze doprawioną alternatywą śmieciowego jedzenia. Czymś, bez czego nie wyobrażam sobie delektowania się bardzo mnie cieszy, że moja spektakularna metamorfoza – tak, nie boję użyć się tego określenia: SPEKTAKULARNA METAMORFOZA – porwała inne kobiety do działania. Panie w różnym wieku zaczęły zalewać mnie e-mailami i listami z prośbą o zdradzenie mojego sekretu. Chciały wiedzieć, jak udało mi się schudnąć tak dużo, nie tracąc przy tym urody i poczucia humoru. Zaczepiały mnie na ulicy, mówiąc, że mój przykład bardziej motywuje je do działania niż jakiekolwiek ćwiczenia czy diety innych gwiazd fitnessu. Dlaczego ja? Bo tak jak one jestem kobietą, która od wielu lat walczyła o swój idealny wygląd, strzeliła złotego gola i wygrała moja przyjaciółka Marta Kordyl zadzwoniła do mnie z pomysłem napisania książki, w której krok po kroku, bez żadnej ściemy, miałabym podzielić się z czytelniczkami sposobem na pozbycie się trzydziestu kilogramów, zgodziłam się bez zastanowienia. Byłam szczęśliwa, że będę mogła odkryć karty sprawdzonego przepisu na „dietę Szostak”. Od kilku miesięcy wspólnie z Martą pracujemy nad jedynym w swoim rodzaju poradnikiem dla ciebie, droga czytelniczko. W tym czasie ponownie przeszłam post, tym razem krótszy, miesięczny, i zachęciłam do niego Martę. Obie oczyściłyśmy swoje ciała i umysły, by teraz z pełną werwą i energią zaprosić cię do twojej spektakularnej metamorfozy. Skoro mnie się udało, tobie też się uda. Obiecuję!2. Wywiad z KarolinąPamiętasz, co zrobiłaś, kiedy pierwszy raz przeprowadzałam z tobą wywiad?Oczywiście, siedziałyśmy w stołówce akademickiej, a ja pokazałam ci swój biust. Byłam po treningu do „Tańca z gwiazdami”, jadłyśmy klopsy, a ty zapytałaś, czy mój biust jest prawdziwy, więc pokazałam ci, że tak. Całe szczęście, że wtedy trwała sesja i studenci nie odrywali wzroku od swoich notatek, obyło się więc bez prawda. Nikt nic nie widział, poza mną. I wtedy obie przyznałyśmy, że biust to jeden z twoich największych tak jest, choć lubię dodawać, że mam też ładne właśnie nie wiem, czy nadal tak jest. Biust zmniejszył ci się o dwa wciąż jest „powyżej średniej krajowej” i nadal przykuwa jestem, czy teraz też byś „na nim wypłynęła”.Myślę, że tak (_śmiech_). W końcu internauta, który mnie „stworzył” , był bardzo uzdolniony i pewnie coś by wymyślił. Link, który wrzucił do sieci z rzekomego programu, kiedy to miałam w sukni z dekoltem sięgającym pępka prowadzić wielkanocne wiadomości sportowe, był tak profesjonalnie zmontowany, że w pierwszej chwili nawet ja zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie tak się ubrałam. Dzięki niemu tamtej Wielkanocy z anonimowej dziennikarki stałam się Karoliną Szostak. Zainteresowała się mną nawet telewizja holenderska! Na początku byłam wściekła na tego człowieka, chciałam go pozwać, a później machnęłam ręką. Kiedy patrzę na to wydarzenie dzisiaj, chyba muszę mu podziękować, bo to właśnie on otworzył mi drzwi do show-biznesu. Teraz sama swoją pozycję umocniłam tym, że tak dużo to świetnie zaplanowana strategia, nad którą myślał sztab wykwalifikowanych specjalistów?Nie, przecież nie startuję w wyborach na prezydenta, tylko trochę schudłam, i trochę, bo aż prawie trzydzieści kilogramów, i nie tylko, bo każda kobieta wie, że zrzucić taki ciężar z siebie to wielki wyczyn, który większości z nas się nie udało się dopiero po dwudziestu latach walki. I chyba trzeba swoje przeżyć, żeby w końcu zrozumieć, o co w tym całym odchudzaniu stuknęła mi czterdziestka, zauważyłam, że muszę zacząć dbać o siebie bardziej niż wtedy, kiedy miałam trzydzieści pięć po co ci dieta? Przecież mówiłaś, że w telewizji polskiej są potrzebne dziennikarki podobne do prawdziwych kobiet. Nie chciałaś być nadal nie chcę, jestem szczuplejsza, ale do patyka mi daleko. Nadal mam biodra, biust, uda, i to się nie zmieni. Poza tym już się nie odchudzam, teraz tylko zdrowo się odżywiam i staram się utrzymać wagę. Marto, znasz mnie kilka lat i wiesz, że zawsze siebie lubiłam i akceptowałam, nawet w rozmiarze 44. Teraz tylko podobam się sobie trochę bardziej i lepiej leżą na mnie ubrania. Nic więcej się nie zmieniło. W mojej głowie nie zaszły spektakularne zmiany, bo nie potrzebowałam ich. Dodatkowe kilogramy nigdy nie podcinały mi skrzydeł, w niczym mnie nie ograniczały. Nie jestem teraz szczęśliwsza, bo mniej ważę. Być może są kobiety, które nie akceptują siebie w większym rozmiarze, nawet przez lekką nadwagę mają obniżoną samoocenę, zepsuty humor i każdą nieudaną próbę schudnięcia traktują jak życiową porażkę. Ja tak nigdy nie miałam. Nie patrzę ani na siebie, ani na innych przez pryzmat kilogramów. Nie one nas definiują. Ale być może takie podejście wynosi się z domu – moja mama dała mi tyle miłości i wsparcia, że nawet nie przychodziło mi do głowy, że mogę nie być atrakcyjna. Poza tym zawsze podobało mi się włoskie podejście do życia. Ich soczystość posypana parmezanem. Trochę ich papugowałam (_śmiech_).Ale coś się musiało zmienić, skoro zdecydowałaś się zamienić parmezan na stuknęła mi czterdziestka, zauważyłam, że muszę zacząć dbać o siebie bardziej niż wtedy, kiedy miałam trzydzieści pięć lat. A jednocześnie przy okazji badań okresowych okazało się, że mam niedoczynność tarczycy i jak to przy tej chorobie bywa, praktycznie zerowy metabolizm. Musiałam szybko działać, dopóki nie będzie za późno. Dlatego przeszłam na dietę. A że mieszkam sama i gotowanie nigdy nie było moją mocną stroną, postanowiłam skorzystać z cateringu pudełkowego „Przełom w odżywianiu”. Zaczęłam od sześciotygodniowego postu doktor Ewy Dąbrowskiej, po którym zrzuciłam pierwszą celem było udowodnienie sobie, że przetrwam post i zrobię porządek z wyjątkowo zdesperowana osoba jest w stanie wytrzymać sześć tygodni na warzywach i jabłkach…Widać, że obie jesteśmy bardzo zdesperowane, bo obie przeszłyśmy ten post. Marto, przecież wiesz, że wszystko zależy od nastawienia. Byłam ciekawa, co w tym czasie dzieje się z moim organizmem. Już po dwóch tygodniach poczułam się silna i chodziłam spać jak dziecko po nie kłam. Pierwsze dni postu były straszne. Bolały nas głowy, brzuchy, a ty pod koniec pierwszego tygodnia z powodu bólu pleców nie mogłaś wstać z początki zawsze są trudne, ale później było o wiele lepiej. W drugim tygodniu aż kipiałam energią, chciałam wszystko robić, nawet wypucować dom. Czułam się, jakby mój organizm był na wakacjach. A kiedy kilogramy zaczęły spadać, nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Nie sądziłam, że aż tak dużo schudnę. Zresztą to nie był mój cel. Moim celem było udowodnienie sobie, że przetrwam post i zrobię porządek z hormonami. Wcześniej, jak każda kobieta, od czasu do czasu bywałam na jakiejś diecie, i tylko raz efekt mnie zadowolił. Ale wtedy przez pół roku jadłam same zupki warzywne i carpaccio. Po skończeniu tamtej diety kupiłam sobie w Zarze pierwsze dżinsy w rozmiarze 38. I od tygodnia znowu się w nie mieszczę!Gratulacje, ale dla mnie to tylko kolejny dowód na to, że nie akceptowałaś siebie w rozmiarze kobieta idzie do fryzjera i z blondynki zmienia się w szatynkę, to znaczy, że nie akceptowała siebie? Nie, to znaczy, że była na takim etapie swojego życia, że potrzebowała odmiany. Po czterdziestce i ja znalazłam się właśnie w tym punkcie. Spojrzałam na siebie i swoje życie i doszłam do wniosku, że to, co mam, już mi nie wystarcza. Lubię być w ruchu, lubię, gdy coś się dzieje, lubię zmiany. Stwierdziłam, że nadszedł mój czas, że teraz najważniejsza jestem co z twoją skórą, ciałem? Wybacz, że wytykam ci wiek, ale nie masz osiemnastu lat. Nie bałaś się, że po utracie takiej masy ciała posypią ci się zmarszczki i skóra będzie wisieć?Nie myślałam o tym na początku. Później, kiedy kilogramy zaczęły spadać, postanowiłam zadziałać asekuracyjnie. Razem z kliniką La Perla, z której usług korzystam od dawna, zaczęłyśmy działać. Wprowadziłyśmy zabiegi ujędrniające na ciało i masaże, dzięki którym woda już nie zatrzymuje się w organizmie. Ale żeby było jasne, niczego sobie nie zmieniłam, nie zmniejszyłam ani nie powiększyłam. Wszystko jest moje, teraz tylko trochę odchudzone. Ale to akurat zasługa często decydują się na takie zmiany, kiedy coś się w ich życiu kończy, na przykład związek…Mnie to nie dotyczy. Dla faceta aż tak bym się nie zmieniła. Chyba, że Brad Pitt zainteresowałby się mną. Dla niego mogę być nawet czekasz na miłość?Oczywiście, i mam przeczucie, że w tym roku zakocham się na poważnie. Najpierw oczyściłam swoje ciało, później umysł, a teraz czas na się zastanawiam, jak to możliwe, że taka kobieta jak ty jest bo odpowiem ci jak Bridget Jones: być może dlatego, że pod ubraniem mam łuski ryby (_śmiech_). Ale prawda jest taka, że nie mam zielonego pojęcia, dlaczego jestem sama. Może dlatego, że do tej pory Brad Pitt był zajęty. A może moja mama ma rację, kiedy mówi, że to dlatego, że jestem zbyt równa, a podobno faceci nie chcą żenić się z kobietami, z którymi mogą konie kraść. Za to moi przyjaciele zapewniają, że problem tkwi w tym, że wysyłam sprzeczne sygnały. Gdy ktoś bardzo mi się podoba, tak staram się ukryć to zainteresowanie, że ten ktoś myśli, że go nie lubię. I koło się zamyka. Ale według mnie chodzi o moją nieśmiałość…Przepraszam, o co chodzi?! Nie znam bardziej śmiałej osoby od ciebie!Tak uważasz, bo się znamy i lubimy, a poza tym jesteś kobietą. Mężczyźni mnie paraliżują. Są kobiety, które tracą dla facetów głowę, ja zapominam języka w gębie. A do tego okazało się, że jestem romantyczką i marzę o tym, żeby to mężczyzna zrobił pierwszy krok, podszedł do mnie, zaprosił na kawę… Tak już mam, moją mamę to bardzo martwi. Nie chce, żebym ciągle była sama. Ja też tego nie chcę, zwłaszcza że kiedyś byłam w jedenastoletnim związku i taka symbioza – naprawdę wszystko robiliśmy razem – bardzo mi odpowiadała. I dlatego jestem przekonana, że w tym roku wszystko się zmieni i jeszcze będziesz mi gratulować tego: pierścionek, ślub, dzieci?Bardzo, choć w moim wieku kolejność nie musi być taka. Chcę mieć rodzinę. Bardzo. To co z karierą? Tu też czekasz na nowe wyzwania?Jestem dziennikarką sportową w Polsacie od prawie dwudziestu lat i to jest moja wymarzona praca, z której nie zamierzam za żadne skarby kariera telewizyjna rozpoczęła się od programu „5-10-15”…Tak, choć w sumie rozpoczęła się od matury międzynarodowej, a przynajmniej jej zapowiedzi. Mama zapisała mnie do pierwszego prywatnego liceum w Polsce, które poza licznymi asami w rękawie miało oferować absolwentom maturę międzynarodową. Nic z tego nie wyszło, przynajmniej nie w początkowych rocznikach, czyli w moim. W każdym razie zamiast takiej matury przydarzyła mi się inna ciekawa historia. Pewna pani z telewizji przyszła do naszej szkoły, żeby zrobić reportaż o pierwszym prywatnym liceum w Polsce. Rozmawiała z uczniami, a mnie nawet zaproponowała, żebym przyszła do studia i reprezentowała naszą szkołę. Oczywiście, zgodziłam się, bo wtedy na wszystko patrzyłam w kategoriach superprzygody. I chyba sprawdziłam się, bo po tamtym występie zaproponowano mi, żebym poprowadziła Szortpress w programie „5-10-15”. Były to lata dziewięćdziesiąte, czasy, kiedy Krzysiek Ibisz był świeżo upieczonym dziennikarzem, który po godzinach dorabiał jako nasz logopeda. To była moja pierwsza zabawa z telewizją. Kiedy byłam w klasie maturalnej, poprosiłam wujka, który był wydawcą „Teleexpressu”, żeby pokazał mi, jak wygląda telewizja od kuchni. Wtedy też poznałam Hankę Smoktunowicz, teraz Lis, która razem z Maciejem Orłosiem prowadziła „Teleexpress”. Ale i tak najciekawsze były dla mnie nocne materiały, które Krzysiek Rutkowski robił z policją. Miałam chyba dziewiętnaście lat. Nosiłam kamizelkę kuloodporną i brałam udział w prawdziwych akcjach policyjnych z bandziorami oraz… sprawiałam, że moja mama szybciej siwiała. Zresztą nie pierwszy sporcie wtedy wiedziałam niewiele, ale z tym przecież od razu nie musiałam się o wypadku samochodowym?Tak, miałam wtedy piętnaście lat. Ósmego marca wracałam do domu samochodem ze znajomymi. Siedziałam z tyłu za kierowcą. Obok nas autem jechał chłopak, który – jak się okazało – był kolegą kierowcy. Zbliżył się do nas, żeby się z nami przywitać, i w pewnym momencie niechcący uderzył w nas, a dokładniej wepchnął na słup. Uderzenie było tak silne, że wszyscy zostaliśmy ranni. Ja na pierwszy rzut oka najmniej. Tuż po wypadku byłam najbardziej przytomna. Ci z przodu uderzyli głowami w szybę, więc byli oszołomieni i zakrwawieni, ja z zewnątrz nie miałam obrażeń. Kiedy przyjechała policja, bez problemu się przedstawiłam, powiedziałam, jak nazywają się koledzy, podałam nasze numery telefonów i wtedy zaczęłam wolniej mówić i słabnąć. Dopiero po dwóch godzinach od wypadku pewien młody policjant zobaczył, że coś się dzieje ze mną złego, i zmusił załogę karetki, żeby zabrała mnie do szpitala. Moja mama odnalazła później tego policjanta i podziękowała mu za uratowanie mi życia. Jak się okazało, miałam krwiaka mózgu, który powiększał się w ekspresowym szpitalu na Banacha trafiłam w ręce doktora Jarosława Andrychowskiego, który natychmiast zawiózł mnie do sali szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale moja mama do tej pory wspomina, że najgorsze dni jej życia były wtedy, kiedy po operacji przez trzy doby czekała, aż się obudzę, i modliła się, żebym nie miała uszkodzonego szpitalu byłam około półtora miesiąca, a później długo dochodziłam do siebie w domu. Miałam sparaliżowaną prawą część ciała, opadała mi powieka, miałam opuszczone oko i zeza. Musiałam uczyć się wszystkiego od nowa: czytać, pisać, zapamiętywać. Koszmar. I to leżenie. Mama przyprowadzała wtedy do szpitala panią od refleksologii, która codziennie masowała mi stopy. Lekarze się na to wściekali, ale jak zobaczyli, że to działa, przymknęli oko na „znachorkę” przy moim wypadku nie słyszę na lewe ucho, nie mogę pić alkoholu i ani uprawiać intensywnie sportu. Tak! Nie mogę ćwiczyć w wysokim tempie, czyli bieganie odpada. Ale i tak nie narzekam, bo jeszcze trzy lata od wypadku groził mi straszliwy zez. Miałam mieć operację, ale mama wynalazła jakąś klinikę zeza pod Krakowem, gdzie zastosowano leczenie eksperymentalne. Raz w miesiącu jeździłam tam na zastrzyk w mięsień oka. Nigdy nie zapomnę bólu i strachu, że się poruszę albo po trzech latach od wypadku zaczęłam widzieć normalnie i… rozglądać się za prawdziwą pracą. Ktoś mi powiedział, że w Polsacie szukają dziennikarza do Działu Kultury. Umówiłam się na spotkanie i w nowych butach, kupionych specjalnie na tę okazję, pobiegłam na rozmowę z nadzieją, że dostanę tę robotę. Na miejscu okazało się jednak, że mój informator się pomylił – Polsat nie szukał do kultury, tylko sportu. O sporcie wtedy wiedziałam niewiele, ale z tym przecież od razu nie musiałam się zdradzać. Do pracy byłam gotowa, w końcu miałam nie tylko doświadczenie z telewizji publicznej, ale także nowe buciki. I tak to się zaczęło. Przyszłam w maju, a już w wakacje koncertowanie w całej Polsce z „Inwazją mocy” radia RMF FM oraz Polsatu. To była niezła szkoła jazdy, ale sprawdziłam się i już po wakacjach usłyszałam od mojego szefa, że wystąpię na wizji. Był rok 1997. Szefem Redakcji Sportowej był wtedy Jacek lata później, w 1999, do Polsatu przyszedł pan Marian Kmita, który uruchomił oddzielny kanał sportowy: Polsat Sport. I tak machina od dwudziestu lat siedzisz w sporcie. Nie kuszą cię nowe wyzwania?Mogę robić coś więcej, niż tylko przygotowywać wiadomości sportowe, w końcu byłam wydawcą Mistrzostw Europy Kobiet w siatkówce i pracowałam przy wielu sportowych imprezach telewizyjnych także z drugiej strony kamery. Telewizja daje mnóstwo możliwości, bo przecież to nie tylko praca na wizji. Z tyłu kamery stoi cały sztab ludzi, którzy ciężko pracują na końcowy efekt. Czasami stoję tam i ja. Poznałam także show-biznes i wydaje mi się, że wiem jak się w nim należy poruszać. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że show-biznes mnie stworzył. W końcu udział w „Tańcu z Gwiazdami” otworzył mi drzwi do przecież nie przeszkadza ci, że jesteś bo nie uważam, że do końca nią jestem. Popularność jest cechą pozytywną. Miło jest usłyszeć od obcych ludzi komplementy na temat swojego wyglądu albo występów w Polsacie. Takie gesty bardzo nie denerwuje cię, że zdobyłaś popularność nie dzięki temu, jaką jesteś dziennikarką, ale dlatego, że internauci docenili twój biust? A teraz ludzie emocjonują się twoim nowym wyglądem w rozmiarze S?Nie, bo mam wystarczająco dużo poczucia humoru, żeby nie brać wszystkiego na serio i cieszyć się na własnych warunkach tym co mi spadło z nieba. Na resztę ciężko pracuję. Bo przede wszystkim jestem prezenterką sportową. To moje podstawowe zajęcie, które wykonuję od dwóch dekad, i robię wszystko, żeby być w tym jak najlepsza. Celebrytką stałam się przez przypadek. Poza tym bycie celebrytką też może mieć dobre strony. Wiesz, ile kobiet dzięki mojej metamorfozie zaczęło mnie naśladować?Ile?Mnóstwo! Panie ciągle piszą do mnie e-maile, proszą, żebym pomogła im schudnąć. Mają do mnie zaufanie, bo widzą we mnie zwykłą kobietę, która tak jak one ciągle się odchudza. Skoro mnie się udało, to im też się uda. I to właśnie im, Marto, dedykujemy tę książkę. Fajnym babkom, które lubią siebie, znają swoją wartość i chcą jeszcze bardziej siebie polubić. Bo w dietach najfajniejsza jest nie utrata kilogramów, tylko świadomość, że dało się nie boimy się efektu jo-jo, prawda?Już nie, ale czasami śni mi się, że znowu przytyłam, dlatego co kilka dni wkładam moje ukochane spodnie z Zary i sprawdzam, czy wszystko jest tak, jak być powinno. Nie chcę już bardziej schudnąć. Podobam się sobie taka, jaka dzisiaj jestem. Dlatego trwaj, chwilo. Końcem każdego roku różne portale społecznościowe, w tym wszystkim znane popularne serwisy plotkarskie wybierają najbardziej emocjonujące wydarzenia mające miejsce w przeciągu kolejnychdwunastu miesięcy, w których również swój udział mają polskie gwiazdy i celebryci. W moim odczuciu, to metamorfoza Karoliny Szostak jest takim spektakularnym sukcesem dla samej prezenterki sportowej, ale również, jeśli chodzi o szerszy odbiór (w społeczeństwie) zmian, jakich udało się dokonać pani Karolinie. Prezenterka sportowa czuje dumę, z tego, co udało się jej osiągnąć. Nie wstydzi się nazywać swojego sukcesu spektakularną metamorfozą, bo nie można chociażby zaprzeczyć, że nie widać wizualnych zmian, które bardzo korzystnie wpływają na prezencję dziennikarki. Piękna uroda, tryskające poczucie humoru, a przede wszystkim, szczupła sylwetka z towarzyszącym uśmiechem tylko uruchomiły lawinę, której zaczęły poddawać się inne kobiety zmotywowane tak spektakularnymi, na gołe oko widocznymi efektami. To właśnie one chciały wiedzieć, w jaki sposób pani Karolina tak dużo schudła, nie gubiąc przy tym swojego poczucia humoru. Można powiedzieć, że każdy, kto próbował wcielić diametralne zmiany w swoje życie związane stricte z podejściem do zdrowego żywienia się, czyli odpowiednio dobranej diety, okazuje się, że w teorii po prostu bywa trudnej. Wielokrotnie człowiek poddaje się, zaczyna powątpiewać w swoją spożywczą wstrzemięźliwość, bo przecież ciężko jest zmienić swoje utarte nawyki oraz pokarm, jakim raczymy nasze kubki smakowe. Wraz z nowym podejściem należy liczyć się z towarzyszącymi konsekwencjami. Niejednokrotnie okazuje się, że jest to próba dla nas samych, czy podołamy, jak długo. W człowieku zaczyna toczyć się walka o to, czy wytrwamy do końca i skutecznie poddamy się diecie, czy w pewnym momencie zwycięży nasza ludzka słabość i po prostu sobie odpuścimy. „W diecie najfajniejsze są dwie rzeczy: spadek masy ciała i satysfakcja, że dałaś radę”.Główna bohaterka tego poradnika, czyli Karolina Szostak opowiada o tym, że zawsze akceptowała siebie, swoje ciało, nie miała problemów z założeniem na siebie czegoś odważniejszego. Po prostu była w pełni sobą i dogadza swojemu ciału oraz duchowi. Niemniej, w pewnym momencie życia, przyszedł czas, kiedy organizm zaczął się buntować i dawać sygnały o tym, że tak łatwo organizm się nie podda, co zaczęło przejawiać się w spadku metabolizmu oraz załamaniu równowagi hormonalnej. Wówczas, pani Karolina podjęła decyzję, że chce dokonać zmiany w swoim życiu – „Postanowiłyśmy raz na zawsze pozbyć się tego, co zaczęło mnie dusić i zabijać radość życia. Plan był prosty: odnaleźć sens w restrykcyjnych zmianach, nie gubiąc siebie”. Jak się okazuje, dzisiaj dieta dla pani Karoliny jest sposobem na życie, dobrą i smaczną alternatywą wobec śmieciowego jedzenia, towarzyszem, który akompaniuje przy delektowaniu się światem. Karolina Szostak przystąpiła do sześciotygodniowego postu doktor Ewy Dąbrowskiej, a już w pierwszym tygodniu prezenterka zrzuciła 10 kilogramów! Post jest podejściem restrykcyjnym. Jeśli osoby, które korzystają z tej możliwości, traktują ją, jako kurację leczniczą, są bardziej zdeterminowane, przez co też skazane na sukces. Podstawową zasadą postu jest prawie całkowite niedostarczenie organizmowi pożywienia na rzecz odżywiania owocowo-warzywnego, wyłącznie. Efektem postu, oprócz poprawy kondycji zdrowotnej, jest poprawa włosów, skóry i oczywiście, utrata zbędnych kilogramów. W książce zostały przedstawione główne założenia dotyczące postu oraz przebieg kuracji w krokach z przykładową listą produktów dozwolonych oraz zakazanych. Pomocą i wsparciem w przejściu na dietę jest catering pudełkowy „Przełom w odżywianiu”. Pani Karolina była niezwykłe zmotywowana. Jej celem było udowodnienie sobie, że raz, przetrwa ten restrykcyjny długi post, a dwa, uda się jej z pozytywnym rezultatem uporządkować kwestie hormonalne. Książka składa się tak naprawdę z trzech części. Pierwsza jest relacją, osobistym doświadczeniem, którym dzieli się pani Karolina z Czytelnikiem. Opowiada pokrótce o swoim życiu, skupiając się na tym, jak wyglądała jej droga, która doprowadziła ją do miejsca i refleksji, że chce poddać się diecie i zmienić swój styl życia na lepsze. Uzupełnieniem jej wypowiedzi są rozmowy z Katarzyną Milczarkiewicz – właścicielką firmy cateringowej i osobistym coachem żywieniowym dziennikarki oraz przedstawienie programu kuracji dr Dąbrowskiej. Najbardziej rozbudowaną część lektury stanowią przykładowe propozycje dań śniadaniowych, obiadowych, podwieczorków i na kolację, które były fundamentalne oraz kluczowe na etapie eliminowania nawyków oraz pożywienia, a także pani Karolina podzieliła się przepisami z diety już wzmacniającej i suplementującej, którą obecnie się posiłkuje. Zwieńczeniem kulinarnego pichcenia są triki oraz sekrety urodowe, oraz ćwiczeniowe stosowane przez samą prezenterkę. Poradnik jest opracowany w sposób zrozumiały i opisany prostym językiem nawet dla laika nieobeznanego w temacie diety. Co więcej, treść nie jest przytłaczająca, a raczej udekorowana i ozdobiona licznymi fotografiami oraz obrazkami. Poradnik czyta się przyjemnie, na spokojnie, powoli wdrażając się w temat począwszy od refleksji od siebie (od dziennikarki) poprzez stopniowe przechodzenie do właściwej wiedzy, która w sposób konkretny została przedstawiona w pigułce ze wskazaniem praktycznych i pomocnych rad dla osób, które chciałyby na własną rękę podjąć się diety. Niemniej, warto pamiętać o możliwości a raczej powinności konsultacji z lekarzami prowadzącymi oraz dietetykiem, który odpowiednio skomponuje i zbilansuje naszą dietę. Na pewno kluczową, ale również przydatną treścią okazały się propozycje przepisów sprawdzone przez samą dziennikarkę, a co warto dodać, nie są one skomplikowane do przygotowania praktycznego, jak również w ułożeniu całej listy zakupów do wykonania danego przepisu. Poradnik na pewno poleciłabym fanom, osobom, które mocno trzymają kciuki za osiągnięcia prywatne, zawodowe, a obecnie jeszcze dietetyczne pani Karoliny oraz dedykowałabym osobom, które po prostu chciałyby bliżej poznać prezenterkę – od innej strony, tudzież, od jakiegoś czasu chciałaby skorzystać z diety, ale nie do końca wiedzą, w jaki sposób i poszukują w lekturze motywacji;)

karolina szostak moja spektakularna metamorfoza